Do haftu wróciłam na początku września. Od poprzedniego razu minął rok. Do zrobienia zostały mi podcienie i kontury.
Kontury zawsze robię na końcu. Skończyłam wczoraj.
Zrezygnowałam z górnego napisu MAGNOLIA GRANDIFLORA - zupełnie mi tam nie pasował. To jedyne odstępstwo od wzoru "Magnolia" Vèronique Enginger.
Przypominam, że wyszywałam na lnie Belfast 32 ct w kolorze kości słoniowej.
Podczas ostatniej wizyty w IKEA kupiłam ramkę i oprawiony haft od razu trafił na ścianę.
Pochwalę się na koniec lawendowym Candy, które wygrałam u Marty w Lnianym Zaułku. Pachnąca paczucha przyszła w zeszłym tygodniu. Dziękuję Marto z całego serca!
Same wspaniałości, coś dla ciała i ducha, oczu i nosa. Pachnące skarby pochłonęły nowe szuflady, ale o tym już następnym razem :)