Moi mili goście :)

czwartek, 27 czerwca 2013

Cerises

Jak pisałam ostatnio, że porobię na drutach, miałam na myśli skończenie chusty Cerises de juin (Czerwcowe czereśnie). Nazwa zobowiązuje - musiałam zdążyć jeszcze w czerwcu :) 
 

Chustą zachwyciłam się u Renaty.
Pierwszy raz używałam włóczki Lace Drops (70% alpaki, 30% jedwabiu - 100 g, 800 m). 
 


Początkowo robiłam drutami 3,5 mm, potem przerzuciłam się na 4,0 mm. Nie wiedziałam dokładnie ile włóczki zużyję na zakończenie, więc skończyłam część podstawową po 50 g motka. Docelowo na chustę zużyłam 70 g. Mogłam w sumie dłużej pociągnąć część podstawową... Przy tej chuście nauczyłam się robić nuppki - guzełki charakterystyczne dla szali estońskich.


Zrobiłam 19 powtórzeń wzoru czereśni, we wzorze z Raverly było 13 powtórzeń, nie wiem, czy to dlatego, ale zakończenie okazało się za wąskie do części podstawowej. Robię raczej luźne oczka i na pewno się nie pomyliłam, zamarłam przy blokowaniu chusty - za Chiny nie chciał wyjść trójkąt równoramienny. Zrobiło się coś w postaci spadochronu...


Oczywiście nie widać tego dziwactwa przy noszeniu, ale jestem trochę zła, bo chusta nie wyszła idealnie.
Prucie przy ażurach w ogóle nie ma sensu, chusta jest dla mnie, więc jakoś przeżyję. Moja rada - przy przejściu do części B wzoru lepiej zmienić druty na większe. Może inną włóczkę, da się bardziej naciągnąć, ale z jedwabiem bałam się ryzykować. Chusta ma wymiary ok. 90 na 190 cm.






Nie robię długo na drutach, nie kupuję specjalistycznych akcesorii do dłubania, radzę sobie z tym co mam, moje triki:
1. Do sprawdzania ilości wyrobionej włóczki używam wagi kuchennej


2. Zatyczki do drutów robię z korka do wina - przekrajam korek na pół, Olek wywierca mi odpowiednie otwory wkrętarką


3. Jako znaczników używam nakrętek, śrubek, pierścionków, wisiorków


4. Do mierzenia średnicy drutów używam suwmiarki (akurat posiadam)


5. Skorzystałam z linki pomocniczej - po zakończeniu części B przewlekłam igłę z nitką przez wszystkie oczka i związałam dookoła. Podczas robienia chusty 2 razy spadły mi oczka tak paskudnie, że wyprowadzałam ażur przez wiele godzin.


Nowe projekty robótkowe będą w brązach :)


Życzę wszystkim miłego początku wakacji. Po rozdaniu świadectw wybieramy się na tydzień do babci Heli.

A i zakochałam się w tej piosence:


Do you have love for humankind?

czwartek, 13 czerwca 2013

Drzewo życia - cz.2

Ostatnio wzięło mnie na haftowanie i trochę podgoniłam swój sampler. Tak na oko mam gotową 1/3 całości :)


Skończyłam górne alfabety i środek - drzewo. Wprowadziłam nasze inicjały AA - Aleksandra i Aleksander i datę ślubu - 2000 rok. Prawda, że mamy fajnie - łatwo liczyć kolejne rocznice :)


Przy wyszywaniu znalazłam kilka błędów we wzorze, poprawiałam dla zachowania ciągłości, albo symetryczności wzoru.






Grupo wsparcia - do dzieła! Ja teraz trochę porobię na drutach :)


Od kilku dni wróciło słońce i piękna pogoda, na parapecie pojawił się wymarzony od dawna lampion Agi.
A we wtorek byliśmy na wrocławskim koncercie Dead Can Dance... Było tak magicznie, że nie jestem w stanie słuchać teraz innej muzyki... Mam w domu 3 płyty zespołu, czwartą zamówiliśmy po koncercie, brzmią po kolei na okrągło :)


piątek, 7 czerwca 2013

Miętowy

W końcu i ja uległam modzie na kolor miętowy - kupiłam mulinę DMC nr 598 :)


Powstały miętowe hafty na lnie:





Monogram "A" i sówka zmieniły się w woreczki na lawendę. Sówka zamieszkała w szufladzie Patryka, "A" w mojej komódce. 


Wózkiem zachwyciłam się u Margo i poprosiłam o wzorek. Jeszcze raz dziękuję Kochana :) Jeszcze nie wiem, co się z nim stanie, powstanie kartka, obrazek, albo metryczka.


 W podobnej kolorystyce zrobiłam ostatnio kartkę urodzinową dla przyjaciółki:




Na koniec pochwalę się jeszcze niespodziankową paczką z Ameryki. W zeszłym roku prosiłam kuzynkę z Nowego Jorku o zakup Citrasolv - rzeczy, o której wszystkie marzymy :) Kuzynka kupiła płyn i wysłała, ale paczka do niej wróciła - tzw. środek niebezpieczny, napisała, że spróbuje przez kogoś przekazać i wczoraj przyszedł kurier :) Mam prawie 1 litr tego cuda:


Od razu się podpytuję, transferować na drewno przed bejcowaniem, czy mogę po? - pamiętacie mam chustecznik do zrobienia...
Gdy otwierałam paczkę moje zaskoczenie sięgnęło zenitu, dostałam jeszcze takie cuda:


Komplet srebrnych łyżeczek z 1895 roku serii "Forget me not" firmy Gorham w oryginalnym opakowaniu. Dwie łyżeczki mają niebiesko-zielone emaliowania na kwiatuszkach.  Jestem w ogromnym szoku, mam może jedną starą srebrną łyżeczkę, ale cały komplet... Tadam, tadam, kompletowanie rodowych sreber uważam za otwarte :) 


Ewa była bardzo przewidująca, dostałam od razu pastę do polerowania sreber, a także dwie patchworkowe poszewki na poduszki oraz komplet szklanych talerzy, niestety paczka wiele przeszła i tylko jeden talerz ostał się w całości...


Bardzo żałuję, bo szkło jest naprawdę przepiękne... Był też jeden wielokątny talerz z różowego szkła, w pół przełamany :( - wielka szkoda...

Wczoraj Michał, któremu dziergałam ten kocyk, miał swój Roczek. "Ciotka" zrobiła kartkę i upiekła biszkoptowe muffinki :)



Z "Niezbędnika pani domu":
Delikatnych i starych srebrnych lub posrebrzanych przedmiotów, zwłaszcza tych, na których nam szczególnie zależy, nie powinno się czyścić kredą, czy pastą do zębów, ponieważ spowodują zarysowania na ich powierzchni. Bardzo drobne co prawda, ale pod światło widoczne.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Kuchnia po małym liftingu

Ostatni tydzień był bardzo intensywny. Dwa tygodnie temu malowaliśmy kuchnię, a potem trochę długo trwało sprzątanie i wprowadzanie, kopa dały mi dopiero zaplanowane w ostatni weekend wizyty rodzinki i przyjaciół. Wczoraj w końcu znalazłam chwilę na zrobienie kilku zdjęć. 


Mieszkam w starej kamienicy. Kuchnię mamy bardzo nietypową, ma kształt trapeza i posiada tylko 2 ściany na ciągi meblowe - ściany te łączą się pod kątem ostrym. Z pierwotnej kuchni ponad 10 lat temu wydzieliliśmy małą łazienkę - szerokość 1 m, długość 3 m, teraz kuchnia ma ok. 14 m2. Kapitalny remont zrobiliśmy 5 lat temu, kuchnia wyglądała wtedy tak:


Dwie ściany były zielone, dwie kremowo-żółte. Beżowe płytki 10 na 10 cm z dekorkami w kurki z Cersanitu. Meble IKEA - fronty Stat, blat - buk z Kronopola, pojawiła się nowa kuchenka, piekarnik, okap, zmywarka. Na podłodze położyliśmy panele - dąb średni. 
Dokopałam się do zdjęcia kuchni przed remontem, bałagan imprezowy, ale było mniej więcej tak:


Do dzisiaj walczę z niekontrolowanym zbieractwem, ale kiedyś naprawdę ponosiło mnie z durnostojkami ;)


Obecnie mamy na ścianach "Chiński jedwab" - bardzo rozbielona kawa z mlekiem (Luxens), przemalowałam na biało półki, regalik, stołki. Teraz marzą mi się prawdziwe drewniane blaty i kremowy Kitchen Aid. Wnętrze znowu eklektyczne, trochę skandynawskie, trochę prowansalskie i trochę rustykalne - jak widać dalej nie mogę się zdecydować :)










W końcu sukienka na miotłę od Snow doczekała się odpowiedniego otoczenia.


To mój prezent wymiankowy:




 
W rozjaśnionej wersji kuchnia podoba mi się najbardziej.


Z "Niezbędnika pani domu":
Uszczelkę w drzwiach lodówki można spróbować doczyścić za pomocą pasty i szczoteczki do zębów. Pasta ma działanie bakteriobójcze, dodatkowo więc zdezynfekuje uszczelkę.