Jak się już na coś zdecyduję, szybko przystępuję do działania. Książkę Elizy Mórawskiej "White plate - słodkie" zobaczyłam w zeszłym tygodniu u Magdy. Nawet jej dokładnie nie oglądałam, wiedziałam, że chcę ją mieć u siebie.
Album zamówiłam w Empiku od razu. Nie moja wina, a może moja, ale zupełnie się tym nie przejmuję - uwielbiam kupować książki, albumy, oryginalne płyty, filmy, bilety na koncerty, drobiazgi do domu. Pocieszam się, że wszystko w granicach rozsądku i zasobności portfela. Jak trochę poszaleję, żyję oszczędniej w kolejnym miesiącu. Tym razem nie skończyło się na albumie, kupiłam jeszcze nową płytę Editors i CocoRosie oraz uroczy mlecznik w kształcie kawiarki (całe 4,50 zł - jest wyprzedaż). Kocham zapach drukowanych kartek w nowych książkach i nikt mnie nie zmusi do przerzucenia się na e-booki.
"White plate" Elizy oprócz ciekawych przepisów zawiera piękne fotografie i porady. Dowiedziałam się na przykład, że proszek do pieczenia powinien być przechowywany w szczelnie zamkniętym pojemniku. Do tej pory zawsze trzymałam proszek w otwartej torebce, czasami się dziwiłam, że ciasto nie wyrasta jak powinno... teraz chyba wiem dlaczego. Potrafię nie piec przez kilka tygodni, proszek czeka otwarty...
Generalnie mam dobrze wyposażoną kuchnię, ale widać, że brakuje mi podstawowego narzędzia:
W książce na pierwszym miejscu wymieniony jest mikser planetarny -
rysunek jednoznacznie wskazuje na jedynie słuszny, kultowy mikser
KitchenAid :) Oczywiście żartuję sobie, mam dobry malakser, mikser ręczny, blender. Od lat przymierzam się jednak do
Artisana, przechodziłam różne fazy - była wersja pomarańczowa,
pistacjowa, teraz skłaniam się do koloru białego albo ecru. Kiedyś spełnię to swoje sprzętowe marzenie :)
Dzisiaj na pierwszy ogień poszedł przepis na ciasteczka Amaretti.
Główny składnik ciasteczek to migdały. Przepisy zawsze traktuję jako wytyczne, nie przepadam za olejkiem migdałowym, więc do ciasta dodałam likieru amaretto. Ciasteczka wyszły obłędnie pyszne...
Kwadratowe filiżanki zwinęłam mamie podczas wizyty na początku wakacji.
Nawet gdybym chciała, na pewno by mi się nie udało - jedno ciasteczko wyszło w kształcie serca:
Z "Niezbędnika pani domu":
Mąkę przechowujemy w ciemnym i suchym miejscu. Jej okres przydatności do spożycia to 3-5 miesięcy.
Ta książka i za mną od dawna" chodzi" myślę,że teraz po przeczytaniu Twojego wpisu książka jednak trafi do mojego koszyka:)Mlecznik kawiarka- śliczny- pasuje do filiżanek.A amaretti uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Też mam książkową słabość, ale to jeden z łagodniejszych nałogów :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMlecznik jest cudny. Uwielbiam kawę i piję z takiej kawiarki :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię wąchać nowe książki:))A ciasteczko by mi się teraz takie przydało do kefirku :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda zachęcająco:) Pięknie wygląda aranżacja z lawendą,kawka i ciasteczka-mniam:) Pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńoooo widzę że album cudny na pewno by mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam kupować książki )
pozdrawiam
Ja też jestem niezmiernie książkowa i chyba nigdy nie przerzuce się na czytnik! A ten mlecznik juz też mam u siebie bo od dawna...kolekcjonuje mleczniki i różne dzbanuszki:-)! Cudne fotografie w tej książce! A na Kitchen Aida tez choruje ale chyba skończy się na jego odpowiedniku w niższej cenie.
OdpowiedzUsuńA mnie nikt nie przekona ani do e-booków, ani do biblioteki nawet( właśnie nie ten zapach)
OdpowiedzUsuńKsiążki kupuję tonami i z czego bardzo się cieszę zaraziłam tez dzieci :)
I chyba zajrzę do Empiku, też muszę mieć tą książkę :)
Pozdrowienia i miłej niedzieli, Marta
No właśnie - też nie korzystam z biblioteki... lubię mieć książki na własność :) Największy problem - gdzie je upychać, znowu przydałby się nowy regał...
UsuńKsiążki- jak najbardziej! W nich odnajdujemy to, co gubimy! papa
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam zapach nowych książek.Obecnie mało kupujemy bo brak miejsca i jest duży księgozbiór w domu.Najczęściej korzystamy z biblioteki lub pożyczamy od znajomych.Piękny mlecznik- z filiżankami tworzy ciekawy zestaw.Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńTakie zakupowe szaleństwa - książki i dobre płyty - są jak najbardziej usprawiedliwione. Jeśli chodzi o książki, też jestem konserwatystką, jedynie płyty wolę zdecydowanie w wersji bardziej nowoczesnej ;)Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńA ja wolę audio, mp3 czasami przerabiam do telefonu, przez długi czas nawet nie miałam odtwarzacza, który czyta mp3 :)
UsuńZaupy sa zawsze westia WYBORU...
OdpowiedzUsuńTrudnego czasem...
Mlecznik swietny a i zdjecia nastrojowe:))
Uściski
O matko, mój laptop szaleje, sorry!
UsuńNic się nie stało :)
Usuńteż chodzi mi po głowie zakup tej ksiązki ;)
OdpowiedzUsuńa mlecznik czaderski :)
lubię nietypowe filiżanki zresztą kocham je zbierać ;p
pozdrawiam
Ja uwielbiam a raczej kocham zapach książek :)Chociaż muszę przyznać, że korzystam z ebooków i nie narzekam ta opcja też jest dobra. Piękny mlecznik , a książka bardzo zachęcająca. pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba zaszaleć...Miłego czytania...Fajne aranżacje....Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńMamy tą książkę, super wydana, fajne opisy wiadać że z pasji..a Twoje zdjęcia takie że w brzuchu burczy :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam trochę pozycji kulinarnych, m.in. książki Jamie Oliver'a - "White plate" niczym nie ustępuje :) Po ciasteczkach nie ma już śladu...
UsuńNowa książka to zawsze święto:) I nie umywają się do niej żadne elektroniczne, najbardziej wypasione elektroniczne czytniki:)
OdpowiedzUsuńA Eliza i Jej przepisy do klasa sama w sobie:) Pozdrowienia serdeczne!
Ach, te nowe książki! Uwielbiam obcować z zapachem druku. Pozdrowienia i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńmusze koniecznie ją miec:)
OdpowiedzUsuńJa też uważam że książka to szelest kartek i ich zapach a nie ekran.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie znów smacznie :) Ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńMi też przybyło kilka książek po wakacjach.
Pozdrawiam Sabina
Koniecznie się pochwal :)
UsuńZ książkami mam tak samo :))) lubię zapach zadrukowanego papieru i szlest kartek, a oglądanie albumów to w ogóle misterium... Jednak z uwagi na problemy ze wzrokiem zaczęłam rozważać zakup porządnego czytnika - kiedyś myślałam, że to taki rodzaj tableta (-u?), ale jak zobaczyłam i pomacałam - zostałam przekonana. Tylko... hmm... co z ulubionym widokiem półek zapełnionych tomami...???
OdpowiedzUsuńMnie się zawsze wydawało, że oczy bardziej się męczą przed ekranem, niż przed książką :) Przecież nie będziesz się pozbywać książek z domu, prawda? :)
UsuńNo właśnie, ja też tkwiłam w niewiedzy! - prawdziwy porządny czytnik wcale nie ma monitora takiego jak komputer, czyli podświetlanego, tylko to jest tzw. papier elektroniczny, genialny wynalazek :). Nie mylić z ekranem! Jak chcesz czytać po ciemku, to musisz mieć lampkę, jak do książki, bo to samo przez się nie świeci. To jest naprawdę świetna alternatywa dla książki, druk można sobie powiększyć, robić notatki itd.
UsuńA książki i tak będę kupować :)
Bardzo smakowity efekt kulinarnych eksperymentów, a i mam dla Ciebie dobrą wiadomość :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio konkurs w którym jest do wygrania kilka KA :)
Zerknij tu >> http://pokochajolejrzepakowy.pl/wez-udzial-w-konkursie-%E2%80%9Eblogerzy-kochaja-olej-rzepakowy-i-wygraj-kultowy-mikser-kitchenaid-lub-jedna-ze-100-patelni/
Dziękuję za linka :)
UsuńŚledzę bloga pani Mórawskiej, książkę kupiłam zaraz po wydaniu (jest naprawde super, to prawda!), udąło mi się już wypróbować kilka przepisów, ale tych ciasteczek jeszcze nie przerabiałam:)
OdpowiedzUsuńOczywiście książki górą, papier jest niezastąpiony!
Zachwycasz kulinarnie- ciasteczka wyśmienite, za kwadratowymi kubeczkami nie przepadam, pomimo ,że ładnie prezentują się czytanie książek odkładam na długie zimowe wieczory pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńBardzo dużo korzystam z bloga Liski:)
OdpowiedzUsuńKsiazka widac wspaniała, ilustracje ma cudowne!!!
OdpowiedzUsuńWErsje papierowe książek, tyczy się tu wszystkich bez wyjątku, zdecydowanie górą!!!
Pozdrawiam cieplutko
Ja też uwielbiam zapach książek i o e-bookach nawet nie myślę :)
OdpowiedzUsuńCześć Kochana,
OdpowiedzUsuńtak ten mlecznik jest świetny z Empiku też go dziś oglądałam:) a książka jest super... Pozdrawiam serdecznie
A ja dziś kupiłam w Empiku fajną maselniczkę szklaną, kurkę:) ale masz cudną ususzoną lawendę...sama suszyłaś? czy kupna...lampion na stole też extra bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz pozdrawiam
Widziałam też tą szklaną kurkę :) Lawenda własnoręcznie zerwana i ususzona :)
UsuńLampiony kupiłam przez Małgosię z bloga http://zapach-lawendy.blogspot.com/
UsuńNo to miłego przeglądania książki i próbowania nowych przepisów.
OdpowiedzUsuńwidzę, że prawdziwe rarytasy Ci się trafiły, mlecznik za 4,50złjest super :) KOCHAM OKAZJE :)
OdpowiedzUsuńja również wolę druk niż ebooka ale różnie to ze mną bywa, bo jak książka mnie bardzo zainteresuje to czytam tak jak mi wleci w ręce. buźka, pa
A czekoladowy? Też śliczny ;)
OdpowiedzUsuń